piątek, 31 maja 2013

MOJE MIASTO SZCZECIN

Discovery jakiś czas temu wypuściło bardzo fajnie nakręcony dokument o polskich gangsterach. Były członek mafii z USA - Lou Ferrante- odwiedził pobliskie więzienia m.in. w Nowogardzie a także Pruszków no i przede wszystkim moje drugie miasto Szczecin. Jeśli nie wiedzieliście jeszcze, że mamy w Polsce wyśmienitą amfetaminę, mafię i grypserów w kryminale, to z pewnością warto obejrzeć. Ja się cieszę, że ktoś zwrócił uwagę mediów na Szczecin.

Jak to mówią, w każdej plotce jest choć odrobina prawdy, zapewne także w tych, że mamy tu w Szczecinie coś w rodzaju lokalnej mafii. Jeśli ktoś nie wierzy może się sam łatwo przekonać. Ot niech spróbuje prowadzić dobrze prosperującą restaurację. Wraz z sukcesem zapuka do drzwi ochrona :) Co ciekawe plotki mówią, że to wcale nie chodzi o to, że będziecie płacić haracz, ale np. zatrudnicie wybraną przez odwiedzających Was panów firmę ochroniarską (legalnie zarejestrowaną).

Ostatnio w okolicy mojego miasteczka, duża firma, która posiada mnóstwo stacji paliw na wschodniej granicy i coraz więcej na zachodniej, postanowiła wykupić grunt wraz ze stacją od lokalnego biznesmena. Po kupnie okazało się, że wykupili teren wraz z umową dzierżawy, co oznacza, że poprzedni właściciel ma prawo do korzystania ze stacji jeszcze chyba przez 2 lata. Firma złożyła pozew do sądu, ale się zniecierpliwiła. No więc pewnego dnia na stację podjeżdżają cysterny i kilkanaście kolesi z tzw. długą bronią - nie, nie gangsterzy - firma ochroniarska. Następuję przejęcie stacji przez właściciela terenu. Przejmowane są komputery, wypompowywane paliwo. Przyjeżdża policja i co? Biernie się przez kilka godzin przygląda. No bo firma wynajęta przez właściciela, na jego terenie... a poza tym nie oszukujmy się kto ma lepszą broń ;) Na szczęście sprawa zakończyła się pomyślnie dla dzierżawcy, który wytoczył (czy zamierza wytoczyć) właścicielowi sprawę o zniszczenia, bezprawne przejęcie itd.
Krążą też plotki, że bardzo dobrze idzie przy naszej granicy handel kradzionymi samochodami, niby 10 lat temu to było modne, ale tak jak leginsy i spodnie wpaski - moda lubi wracać.

Z tych wszystkich plotek (których połowy nawet nie wymieniłam) i na podstawie dokumentu przyszła mi na myśl jeszcze jednak kwestia. Ciekawe czy kupujący narkotyki zastanawiają się skąd pochodzi ich towar? Na co dzień bojkotujemy firmy, które prowadzą testy na zwierzętach, które wykorzystują dzieci do pracy, które wykorzystują lokalnych rolników. Natomiast czy istnieją świadomi konsumenci narkotyków?

3 komentarze:

  1. "Czy istnieją świadomi konsumenci narkotyków?" Dobre pytanie.
    Wydaje mi się, że może być to grupa świadoma dużo bardziej od np. użytkowników kosmetyków testowanych na zwierzętach - z zastrzeżeniem, że mówimy o tych konsumentach dragów, którzy kupują je w państwach penalizujących ten segment rynku. Z pewnością mają świadomość, że finansują w bezpośredni sposób przestępczość zorganizowaną, dla której to tylko jeden z profili działalności. Ale czy mają świadomość, że kupują produkt, który został wyprodukowany bardzo nie-fair-trade? Nie mam pojęcia, ale przypuszczam, że niczym nie różnią się na tym poziomie od nabywców elektronicznych gadżetów (tu:np. koltan) czy parkietów z egzotycznego drewna.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie wydaje mi się, że z narkotykami się świadomość kończy na: gdzie kupić najlepszy towar. To skąd pochodzą, jak trafiły do osoby sprzedającej, jak postępuje ten sprzedawca - pewnie zbytnio nikogo nie zajmuje. Choć rzeczywiście konsumpcja jest w ogóle coraz trudniejsza, jeśli chce się zachowywać etycznie. Właściwie nie jest możliwe bycie całkowicie etycznym konsumentem... są tylko odcienie szarości, które wybieramy szukając mniejszego zła. Z drugiej strony wiele można osiągnąć poprzez bojkot. Ot np. adidas przestał zabijać kangury na skórzane buty, kosmetyki nie będą testowane w UE, znane firmy wprowadziły współpracę fair trade. Może konsumenci narkotyków powinni przekierować swoje potrzeby na sadzoną w doniczce marihuanę. Choć nienawidzę narkotyków, to już bym wolała to niż ten cały handel koką czy amfetaminą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja wiem... W zależności od zasobności portfela chyba zawsze świadomość konsumencka kończy się na "Gdzie kupić najlepszy/najtańszy towar" - w przypadku narkotyków myślałem oczywiście konsumentach rekreacyjnych, nieuzależnionych. A chyba całkowicie etycznym konsumentem nie można być dlatego, że nie można być konsumentem w 100% świadomym, tzn. takim, który posiada wiedzę o sposobie pozyskiwania i produkcji każdego składnika produktu, jego wpływu na środowisko, ba! Może się przecież okazać, że producent wegańskich smakołyków korzysta np. z firmy transportowej stosującej jakieś niecne praktyki i co wtedy? A czy np. kupowanie wegańskich produktów z hipermarketów, które jednocześnie handlują mięsem jest etycznie ok? No nie wiem, ciężka sprawa.

    OdpowiedzUsuń